O konsekwentne stosowanie się do zaleceń w szkołach, tj. wietrzenie pomieszczeń, maseczki, testowanie, zachowanie dystansu i dezynfekcja apelują członkowie interdyscyplinarnego zespołu doradczego ds. COVID-19 przy prezesie PAN. Jak wskazują, akcję szczepienia uczniów planuje się zintensyfikować dopiero w trzecim tygodniu września, co oznacza, że jej efekty pojawią się pod koniec listopada.
"W chwili gdy rozpoczyna się nowy rok szkolny, epidemia COVID-19 ponownie nabiera tempa. Jesteśmy w początkowej fazie czwartej fali, a stan zaszczepienia jest wciąż zbyt niski, by ją zatrzymać. Pozostają pytania, jak wysoko ta fala wzrośnie i ile osób będzie się w związku z nią zmagało z odwleczonymi skutkami początkowo łagodnej choroby? Ile będzie walczyło w oddziałach szpitalnych z niewydolnością oddechową, czy wreszcie ile będzie jej śmiertelnych ofiar? Jedynie pilne i zdecydowane działania podjęte właśnie teraz mogą zminimalizować efekty czwartej fali. Każdy dzień zwłoki przełoży się na ludzkie tragedie" - czytamy w 20. stanowisku zespołu doradczego, w skład którego wchodzą m.in. prof. Małgorzata Kossowska i prof. Krzysztof Pyrć z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Eksperci przypominają, że w Polsce zaszczepiono już 50 proc. populacji. W wieku od 12 do 18 lat zaszczepiło się 24 proc. uczniów. W grupie ich rodziców osiągnięto, po wielu miesiącach kampanii promującej szczepienia, stosunkowo mizerny sukces. Jak podają dla przykładu, poziom zaszczepienia osób w wieku od 25 do 49 lat w województwie podkarpackim osiągnął 30 proc., lubelskim 31 proc., świętokrzyskim 33 proc. a w warmińsko-mazurskim 34 proc.. Z kolei najwyższy wskaźnik zaszczepienia w tej kategorii wiekowej jest w województwie mazowieckim (50 proc.), następnie wielkopolskim (46 proc.) i dolnośląskim (45 proc.). Wysokość wskaźników zaszczepienia jest więc bardzo różna w poszczególnych regionach kraju. Zdaniem autorów stanowiska szczególnie na alarm powinniśmy bić tam, gdzie poziom zaszczepienia jest stosunkowo niski. Tam czwarta fala, której głównym czynnikiem infekcyjnym będzie wariant delta, może mieć szczególnie groźne konsekwencje dla funkcjonowania szkół oraz oczywiście również dla zdrowia mieszkańców tych terenów.
"Szkoła to miejsce, które na jesieni może szczególnie przyczynić się do wzrostu liczby infekcji SARS-CoV-2. Metodami testów serologicznych wykazano, że ponad 40 proc. dzieci i młodzieży już przed wakacjami doświadczyło infekcji SARS-CoV-2. Dotąd rzadko manifestowała się ona wyraźnymi objawami COVID-19, najczęściej więc pozostawała niezauważona. W przypadku wariantu delta ta sytuacja może się zmienić. Infekcja tym wariantem wirusa szerzy się wyjątkowo łatwo w zamkniętych pomieszczeniach, w których przebywają duże grupy ludzi oraz częściej wywołuje groźne objawy. Dzieci mogą przechodzić infekcje ciężej i częściej mogą u nich występować przypadki wielonarządowego zespołu zapalnego. Dzieci mogą też przekazywać infekcję rodzicom, rodzeństwu, dziadkom i znajomym. Podobnym źródłem zakażeń może być kadra szkolna, szczególnie ta niezaszczepiona. Efekt końca wakacji obserwowaliśmy również w zeszłym roku. Dlatego z całą pewnością rozpoczęcie zajęć szkolnych dla 4,5 miliona uczniów przyczyni się i w tym roku do znacznego wzrostu intensywności epidemii" - prognozują członkowie zespołu.
W dalszej części stanowiska eksperci wskazują, że delta jest trochę innym wariantem SARS-CoV-2 niż wcześniejsze. Szerzy się bardziej drogą powietrzną, a mniej drogą kropelkową, wobec tego priorytety poszczególnych działań profilaktycznych powinny być nieco inne niż wcześniej.
"Po pierwsze intensywne wietrzenie pomieszczeń szkolnych nawet kosztem tego, że w szczególnie chłodne dni dzieci i nauczyciele musieliby w szkole funkcjonować w ciepłych okryciach. Najlepiej, by podczas lekcji okna były cały czas otwarte lub wyraźnie uchylone. Stale dopływające świeże powietrze rozcieńcza to skażone wirusem i sprawia, że infekcje nie następują tak łatwo. Drugim stanowczo rekomendowanym przez nas postępowaniem jest noszenie maseczek. Ważne jednak, żeby maseczki były noszone prawidłowo - zakryte nimi powinny być usta i nos. Co więcej maseczki powinny być dwa razy dziennie wymieniane na nowe lub czyste, a te zużyte jednorazowe po odpowiednim przecięciu zauszników utylizowane w szkole. Trzecią niezmiernie ważną praktyką powinno być dopilnowanie, aby nawet w przypadku najlżejszych objawów przeziębieniowych uczeń pozostawał w domu lub był odsyłany do domu. Zalecamy również przekazanie do szkół szybkich, certyfikowanych testów antygenowych. Umożliwi to testowanie uczniów, którzy mają nawet niewielkie objawy lub mieli kontakt z osobami z infekcją. Użyte tu mogą być testy szybkie. Przestrzeganie powyższych zasad wydaje się nam w tej chwili najważniejsze" - podkreślono w stanowisku.
Z pełną treścią stanowiska można się zapoznać na stronie Polskiej Akademii Nauk.